Razem z
Honoratą vel Stefanem wybrałyśmy się do Berlina, coby zbadać sprawę Blajtową w Europie... przygód miałyśmy co niemiara! Koniec końców udało się i dotarłyśmy całe i pomimo wielogodzinnej podróży w dobrym stanie na zgrupowanie zakręcnych lalkowo-wielkogłowo osób z różnych krajów.
W pudle siedzi moje szczęście rude zwane do tej pory roboczo Ester, ale przez pewnego przesympatycznego pana w Berlinie ochrzczona imieniem AMY. Bardzo ładnie, niebawem pod tym imieniem będzie ją można licytować na ebayu.
Spotkanie wpłynęło na nas pouczająco - jeszcze długa droga do doskonałości, zaraz można będzie podziwiać dzieła tych co już coś potrafią; pozytywnie uskrzydlająco, gdyż ilość pozytywnych wibracji na centymetr kwadratowy przekraczała tam wszelkie dopuszczalne normy oraz nauczająco - bo dowiedziałyśmy się mnóstwa ważnych i przydatnych rzeczy.
Jednym słowem było warto. Sami zobaczcie jakie cuda widziałyśmy...
Together with Honorata aka Stefan we went to Berlin to investigate the Blythe case in Europe ... We had a lot of adventures! In the end we succeeded and despite the long journey we've reached the aggregation of crazy bigheaddollfans from different countries in good condition. In the red box sits my redheaded sweet doll tentatively called Ester, but by a very nice man in Berlin named AMY. Beautiful name, so soon under this name you can bid on her on ebay. The meeting was instructive for us - still a long way to perfection, you will immediately admire the works of those who already Can do something; positively "wings adding" as the number of positive vibes per square centimeter there exceeded all acceptable standards and teaching - because we learned a lot of important and useful things. With one word it was worth it. See for yourself what wonders we saw ...
I na koniec MY - Blythe Polska :)
And on the end US - Blythe Polska :)