niedziela, 20 listopada 2011

Irenka

                                                    zdjęcie - własność Latidoll

 
Absolutnie zakochana w stronie Mirelli von Chrupek, postanowiłam, że moja pierwszą lalą będzie któraś z żołtych Lati. Długo jednak musiałam czekać zanim udało mi się zgrać przygotowanie odpowiedniej kwoty z dostępnością lalki. W końcu udało mi się złożyć zamówienie.

Absolutely in love with the Mirella von Chrupek blog, I decided that my first doll shall be one of the yellow Lati. But I had to wait long before I was able to coordinate the appropriate amount with the availability of the dolls. In the end I managed to place an order.




Po półtora miesiąca dorała wreszcie do mnie śliczna Irenka. Rozpakowywanie nowej lali to równie wielka przyjemność jak dla faceta pierwsza jazda nowym autem. Byłam więc wniebowzięta!

After a month and a half, finally, I've received Irenka. Unpacking the new baby doll is as great pleasure as for the guy driving a new car for the first time. I was so blissfully happy!





Wygląda jak kosmita i teraz dopiero czeka mnie poważne wyzwanie, gdyż zamierzam jej własnoręcznie umalować buzię. Mam nadzieję, że będzie zadowolona ze swojej nowej twarzy.

She looks like an alien, and now only a serious challenge awaits me, because I intend to give her make up  on my own. I hope she will be pleased with her ​​new face.



W pudełku znalazłam dwie pary zapasowych rączek i gumkę.

In the box I found two pairs of spare hands and elastic rope.


Ciekawe, czy te rączki ułożone w znak Solidarności tylko do Polski wędrują czy na cały świat...

I wonder if those hands arranged in Solidarity sign wander only to Poland or all over the world ...

4 komentarze:

  1. Gratulacje!!!!! Jest piękna! Własnie - odpakowywanie nowej lalki to jest przeogromna frajda i ekscytacja!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ile zapłaciłas za nią ? i z makijazem ile by wyszło .prosze odpisz w komentarzu na moim blogu albo mój email : lgosia1256@o2.pl :)czzekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wg mnie bużki z Lati są najpiękniejsze. Ciałka już nieco mniej, bo tutaj króluje Fairy Land. Mnie kilka lat temu zafascynował blog Lindy Gavin, była prekursorką pięknych domków lalkowych i świetnych pełnych baśniowego klimatu zdjęć. Szkoda, że po urodzeniu synka jakoś to zarzuciła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałąm nigdy w ręku Fairyland, choć jedna mnie bardzo kusi i zaglądam do niej często z nadzieją, że będzie jakaś PROMOCJA. Na razie nie mam szczęścia, a kurs dolara rośnie :(

    OdpowiedzUsuń